Kiedy następuje moment przejścia w
dorosłość?
Może to wtedy, kiedy zaczynamy dbać
sami o siebie, kiedy potrafimy dobrze funkcjonować bez pieczy
rodziców, gdy pierzemy, gotujemy, sprzątamy bez napomnienia i
zastępstwa?
Może to wtedy, kiedy po raz pierwszy
uprawiamy seks, wtedy już nie ma odwrotu do krainy dzieciństwa,
niewinnej ciekawości, prostej potrzeby odkrywania swojego ciała i
ciał innych osób, ta potrzeba się przekształca w coś innego, w
pożądanie.
Może to wtedy, kiedy poznamy smak
używek, przecież to domena dorosłych, papierosy, alkohol,
sprzedawane dopiero od 18 roku życia. To dorośli mają monopol na
upijanie się, palenie papierosów, nie wspominając o marihuanie,
zakazany albo już legalny owoc używek czyni nas kimś innym?
Może to wtedy, kiedy kończymy
edukację i idziemy do pracy, stajemy się niezależni finansowo,
nikt nam już nie może dyktować warunków, jesteśmy swoimi panami,
od tej pory słuchamy rodziców bo tak się nauczyliśmy.
Może to wtedy, kiedy nie cieszy nas
huśtanie się, kiedy piaskownica staje się mało ciekawym miejscem,
kiedy krzaki przestają być bazą, a sadzawka jeziorem? Kiedy proste
i kreatywne zabawy stają się dziecinne i puste, nie widzimy już w
nich tego co przedtem, czy brak wyobraźni to wyznacznik dorosłości?
Może to wtedy, kiedy wstydzimy się
objąć ramionami drzewo, kiedy nie kładziemy się już na trawie
przy chodniku i nie patrzymy w niebo, nie pochylimy się by pogłaskać
psa czy kota na ulicy, kiedy już nie przejmujemy się chorym ptakiem
w trawie?
Może to wtedy, kiedy kończy się
beztroska, a zaczyna się poczucie obowiązku, gdy zadania domowe lub
szkolne spędzają nam sen z powiek, a może dopiero poczucie
obowiązku utrzymania rodziny ostatecznie z nas wypędza duszę
dziecka, gdy walczymy o przetrwanie naszego małego świata?
Może to wtedy, kiedy żałujemy, że
nie jesteśmy już dziećmi? Kiedy pojawia się refleksja, że
moglibyśmy wrócić do tego co było, cofnąć czas, przeżyć to
jeszcze raz, wskoczyć w ten świat choćby na jeden dzień.
Kiedy słońce pod koniec lata jeszcze
grzało, rzucaliśmy mirabelkami, podzieleni na grupy, potem długo
siedzieliśmy słuchając opowieści starszych i grając w świnię,
póki rodzice nie wołali, albo wychodzili po nas. Jakby to było
wrócić w ten czas i miejsce?
Może to wtedy, kiedy przestajemy
wierzyć w spełnienie swoich marzeń i stajemy się realistami,
żyjącymi logicznymi argumentami w uporządkowanym życiu, albo
odwrotnie, kiedy nasze iluzje nas pochłaniają i nic poza nimi nie
ma, tylko czcza wiara w złudzenia, nie poparta czynem. Marzenia
pozostają tylko chwilą westchnienia, co by było gdyby, a może?
Chyba jednak nie.
Może to wtedy, kiedy już nie mamy
marzeń? Pozostają realne, osiągalne cele do spełnienia, albo
życie z dnia na dzień bez snów i sensu.
Może?
Kto popełnił zbrodnię?
c.d.n.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz